22kilo

Jak gotować i się nie przemęczać? Recenzja książki „Sekrety francuskiej kuchareczki”

Jak gotować i się nie przemęczać? Recenzja książki „Sekrety francuskiej kuchareczki”

1 Comment

Wreszcie książka o życiu we Francji i francuskiej kuchni pisana przez Francuzkę, a nie Amerykanina, który zachwyca się tym, że do każdego posiłku pije się wino, a w sklepie można kupić więcej niż jeden gatunek sera. Marie-Morgane Le Moël ma cięty język i ogromny temperament, które sprawiają, że Sekrety francuskiej kuchareczki czyta się szybko i z uśmiechem od pierwszego do ostatniego słowa. 

Le Moël postanowiła napisać książkę o gotowaniu (ale nie książkę kucharską), chociaż – jak twierdzi jej rodzina – wcale nie potrafi gotować. Nie potrafi jak na francuskie warunki, oczywiście. Marie jest wyśmiewana między innymi za to, że przygotowując ratatouille „gotuje wszystkie warzywa razem” – a jak wielu Waszych znajomych w ogóle przygotowuje ratatouille?

Autorka może i nie jest mistrzynią kuchni, ale dobre jedzenie towarzyszy jej od wczesnego dzieciństwa. Najpierw jest ono jedynie nagrodą (lub karą), później zaś coraz częściej staje się sposobem na podryw (w końcu przez żołądek do serca), by wreszcie stać się sposobem na tęsknotę za rodzinnym domem.

Sekrety francuskiej kuchareczki podzielone są na krótkie rozdziały, w których Marie dzieli się z nami anegdotami i historiami ze swojego życia. Poznajemy więc razem z autorką gorycz odrzucenia, gdy jej pierwsza miłość z przedszkola całkowicie nie zwraca na nią uwagi. Uczymy się słów Międzynarodówki, by zaimponować socjaliście-anarchiście, by na końcu wraz z narzeczonym przeprowadzić się do Australii. Na koniec każdego rozdziału jest smakowity przepis na tradycyjne francuskie danie, ale podany w wersji prostej do odtworzenia w domu, zgodnie z duchem „leniwej kucharki”. Spodziewajcie się więc porad takich jak kupowanie gotowego kruchego ciasta albo usunięcia z piekarnika przypalonych resztek z poprzedniego obiadu.

O o chodzi z tą Australią?!

Recenzując książki najbardziej lubię porównywać ich treść z tym, co napisano na okładce. W przypadku Sekretów francuskiej kuchareczki czytamy, że jest to historia dziennikarki, która wyjeżdża do Australii i tam korzysta z kuchennych przepisów swojej mamy nie tylko po to, by odgonić tęsknotę za domem, ale również by np. wkręcać się na ważne polityczne wydarzenia. Absurd. Przede wszystkim życie w Australii to zaledwie kilka ostatnich rozdziałów książki i to wcale nie tych najlepszych. Mnie osobiście znacznie bardziej podobały się opisy jej młodzieńczych wybryków i poszukiwanie miłości wśród coraz to nowych towarzystw. Nie mówię, że fragmenty o Australii są złe – bynajmniej. Fajnie poczytać relację, w której jest coś więcej niż zachwyt pięknymi plażami i opisy desek surfingowych. Le Moel narzeka na srogą politykę imigracyjną i złe traktowanie Aborygenów, nie podoba się jej także życie na wschodnich przedmieściach Sydney, gdzie wszystkie kobiety wychowują dzieci, jeżdżą czarnymi SUV-ami, a gdy mają problemy wybierają wizytę u psychoanalityka zamiast upicie się butelką przyzwoitego wina.

Sekrety francuskiej kuchareczki to bardzo fajna książka, zabawna, wciągająca i pełna dystansu do siebie. Nie mogę się doczekać, żeby przetestować przynajmniej kilka przepisów w niej zawartych. Forma luźnych historyjek sprawia zaś, że jest to idealna książka do poczytania przy dziecku czy w komunikacji miejskiej – ogólnie, wszędzie tam, gdzie nie możemy skupić się na zbyt długo. Zdecydowanie polecam, szczególnie tym, którzy tak jak ja uwielbiają literaturę z kuchnią w tle. Wydaje mi się też, że książka idealnie nadaje się na prezent (ale ja uwielbiam dostawać i dawać książki, więc mówię tak o większości książek). Polecam kupowanie w Internecie, będzie taniej. Możecie kupić ją np. tutaj.

najnowszy najstarszy oceniany
Powiadom o
Porka
Gość

Twoja recenzja przekonała mnie,aby poszperać w e-księgarni 🙂