22kilo

Matka

Domowe przedszkole. Po co uczę dzieci w domu?

Możliwość komentowania Domowe przedszkole. Po co uczę dzieci w domu? została wyłączona

Kiedy mówię komuś, że robię dziecku „domowe przedszkole” często widzę spojrzenie w stylu: „ach, czyli jesteś jedną z TYCH matek”. Nic bardziej mylnego. Nie kierują mną jakieś szlachetne pobudki, nie uważam, że moje dziecko musi być w każdej dziedzinie geniuszem, nie twierdzę, że jako 4-latek musi już umieć to czy tamto. Po co mi więc domowe przedszkole?

Continue reading

Myślisz, że dawne bajki były okrutne?

Możliwość komentowania Myślisz, że dawne bajki były okrutne? została wyłączona

Wydaje Ci się, że baśnie braci Grimm były okrutne? Że nie można czytać dzieciom o wilku, który zjadł Czerwonego Kapturka i który w zamian został zabity przez myśliwego? To lepiej przyjrzyj się temu, co dzieci oglądają w telewizji dzisiaj.

Bajki z poprzedniego stulecia miały moc. Bywały okrutne, owszem, ale niosły też ze sobą dużą dawkę nauki. Chociażby taki, że jak zrobi się coś złego, to nie wystarczy przeprosić. Albo że czasem masz przejebane (jak Kopciuszek), chociaż nie ma w tym Twojej winy. Że życie jest trudne i bez odrobiny szczęścia wiele nie osiągniesz. I że pieniądze szczęście dają. A jak jest dzisiaj? Dzieci z bajek żyją w cudownym otoczeniu, gdzie nie ma biedy, kar czy podniesionych głosów. Co ciekawe, nie ma też rodziców. Dzieci beztrosko bawią się przez cały dzień, czasem mają dziadka czy babcię, ale ogólnie dorosłych nie potrzebują, ponieważ są całkowicie samodzielne. Mogą przecież skonstruować obdarzonego świadomością robota z patyków i starych komputerów, po co więc byliby im rodzice?

Damy radę? Tak, damy radę!

Zgodnie z Koranem, Muzułmanie nie mogą tworzyć malowideł czy rzeźb przedstawiających postacie ludzkie. To dlatego, że nie są Bogiem i nie mogliby swojego wytworu obdarzyć duszą, przez co nie mogą wziąć za niego pełnej odpowiedzialności. Takie myślenie może wydawać się dziwne dla przedstawicieli kultury zachodniej, ale oglądając bajkę o miłym budowniczym nie trudno przyznać Muzułmanom pewnej racji.

Bob Budowniczy, bo o nim mowa, to sympatyczny kierownik brygady budowlanej, który na skończenie projektu zawsze ma czas do wieczora. Pomagają mu w tym atrakcyjna i zdolna blondynka oraz ciemnoskóry, niezbyt rozgarnięty pomocnik, który przyucza się do zawodu od jakichś siedmiu lat. No i jest jeszcze niewielka flota samochodów budowlanych obdarzonych samoświadością. Czy jedzą lub potrzebują paliwa nie jest jasne, natomiast z pewnością mówią, mają uczucia i ogólnie zachowują się gorzej niż nierozgarnięty ciemnoskóry pomocnik. Skąd się wzięły? Czy zostały wyprodukowane, czy raczej stworzone? Nie wiadomo. Wiadomo jednak, że niepotrzebne maszyny trafiają na złomowisko, gdzie czekają na przerobienie na puszki na tuńczyka. Bob jest dobry dla swoich maszyn – ale co zrobi z tymi, które przestaną być już użyteczne? I czy wieczne zajadanie się kanapkami z rybą jest zaowalowaną przestrogą co spotka tych, którzy przestaną wykonywać jego polecenia?

Skoro już o użyteczności mowa, nie można pominąć bajki Tomek i Przyjaciele. Tutaj sytuacja jest podobna. Ileż to zapomnianych lokomotyw i wagonów znalazło się w kolejnych seriach Tomka, porzuconych gdzieś i zapomnianych na bocznicach. Gruby Zawiadowca nie ukrywa, że na składzie trzyma tylko użyteczne składy, a kiedy opieprza którąś z lokomotyw za spowodowanie „chaosu i opóźnień” mój czteroletni syn wybiega z płaczem z pokoju (choć bajka o Sinobrodym mordującym swoje żony nie robi na nim większego wrażenia). Ale tutaj kwestia tego czy ludzie stoją wyżej od maszyn, nie jest taka jasna. W każdym parowozie jeżdżą maszyniści, ale nie mają nigdy nic do gadania, kiedy Tomek, Waldek czy Karolcia postanawiają zrobić coś bezdennie głupiego.

Bądź jak Barbie

Bajki o Barbie lecą u nas niezmiernie rzadko, ale od czasu do czasu pojawiają się jakieś. Barbie zna każdy – symbol niemożliwych do zrealizowania standardów piękna. W bajce firma Mattel idzie o krok dalej, bo Barbie jest nie tylko idealna z wyglądu, ale też najlepsza we wszystkim cokolwiek robi. Obojętnie czy chodzi o pieczenie babeczek, granie i śpiewanie czy robienie salt. Najzabawniejsze jest to, że jednocześnie firma produkująca Barbie prowadzi w mediach społecznościowych całkiem fajną kampanię na temat tego, że dziewczynki powinny realizować swoje marzenia i być tym, kim zechcą.

Stare kontra nowe

A dawne bajki? Chodziłam kiedyś na zajęcia z teorii Junga i muszę przyznać, że niewiele z nich rozumiałam. Większość opracowań, które należało przeczytać, skupiało się nad drobiazgową analizą pojęć, których i tak nie rozumiałam. Ale jeden czy dwa wykłady dotyczyły bajek i ich wpływu na nasze ego i te bardzo mnie zainteresowały. Nie wdając się w szczegóły, dawne baśnie w sposób bardzo mocny kształtują naszą osobowość. Stworzone są w taki sposób, że dziecko może łatwo utożsamić się z głównymi bohaterami i to na różne sposoby. W pamięć zapadła mi historia dziewczynki, której ulubiona bajką była opowieść o Jasiu i Małgosi. Początkowo baśń dawała jej poczucie bezpieczeństwa, ponieważ ona podobnie jak główna bohaterka miała starszego brata i jego obecność dodawała jej odwagi w różnych trudnych dla niej sytuacjach. Kiedy dziewczynka podrosła, sytuacja się zmieniła, ale Jaś i Małgosia nadal pozostali ulubioną baśnią dziewczynki. Tym razem jednak uświadomiła sobie ona, że to Małgosia ostatecznie knuje plan oswobodzenia z rąk Baby Jagi i to ona ratuje rodzeństwo z opresji.

Czy dzieci mogą dziś identyfikować się z postaciami z bajek? Z dzieciakami, które konstruują obdarzone świadomością roboty? Z dziećmi, które są zawsze na wskroś dobre albo przeciwnie – zawsze powtarzają te same błędy, choć niby na koniec odcinka zrozumiały swój błąd i dostały nauczkę?

W dawnych baśniach, poza samymi dziećmi, bardzo ważną rolę odgrywają rodzice. OK, nie zawsze są wzorem do naśladowania. To źle, że ojciec Kopciuszka pozwolił złej macosze traktować swoją córkę jak popychadło. To źle, że mama Czerwonego Kapturka posłała ją w podróż, która była tak niebezpieczna. Ale to dla dziecka też lekcja, bo w jego mniemaniu przecież często popełniamy błędy, jesteśmy niesprawiedliwi albo wymagamy czegoś, co przekracza jego możliwości.

Ja wolę więc czytać moim dzieciom dawne baśnie, bez ugrzecznionej formy, w której Zły Wilk przeprasza na koniec Kapturka i Babcię i wszyscy żyją długo i szczęśliwie. I kiedy sama czytam thriller też wolę, jak jednak morderca na koniec trafia za kratki niż przyznaje się do winy i wszystko zostaje mu odpuszczone.

W temacie bajek wiele jeszcze przede mną. Krzyś dopiero powoli zaczyna wyrastać z tych maluchowych i oglądać te dla starszych dzieci. Tutaj poziom przemocy i niewybrednych odzywek wzrasta, ale przynajmniej wydają się jakoś bardziej logiczne. A może się mylę? Co oglądają Wasze dzieci?

Moje dzieci są jakieś inne

4 komentarze

Na razie dawkuję moim dzieciom dostęp do telewizji czy komputera. Wydawało mi się, że trochę bajek dziennie będzie w sam raz. Ale chyba jednak zmienię podejście i dam im szerszy dostęp do Internetu, a przede wszystkim do czytania blogów i przeglądania Facebooka i Instagrama. Mogłyby się w końcu nauczyć jak się kurna zachowuje dobre dziecko w XXI wieku. Continue reading