Dziś chcę podzielić się z Wami moimi sposobami na to, jak zachęcić dziecko do rysowania. Wszystkie testowane na moich dzieciach!
Krzyś miał już sporo ponad dwa lata i nadal w ogóle nie chciał brać do ręki kredek. Nie martwił mnie nawet rozwój motoryki małej, czyli ruchów wykonywanych rękami. Nie martwiło mnie nawet to, że kolorowanie to wstęp do nauki pisania. Bardziej martwiło mnie, że świat dziecka jest pełen rysowanek i kolorowanek. Sama pamiętam jeszcze z pierwszych klas szkolnych ćwiczenia od polskiego, w których dzieci robią sobie spokojnie zadania z pisaniem i czytaniem a tu nagle jebs! pokoloruj kwiatka. Może według autorki to miała być taka miła odskocznia od bardziej skomplikowanych ćwiczeń – i ja oraz inne dziewczynki tak to odbierałyśmy – ale większość chłopaków wcale nie była tym uradowana. Dziś nie jest inaczej. Tzn. nie wiem, jak jest w szkole, ale książeczki z zadaniami dla dzieci zazwyczaj obfitują w ćwiczenia z rysowaniem i kolorowaniem. Czasem myślę, że są one traktowane jako przerywniki, na których przygotowanie nie trzeba tracić wiele czasu.
Jeżeli jest coś pewnego na świecie, to fakt, że ktoś w internecie wyzwie Cię od najgorszych matek. Nawet jeżeli szukasz tylko odpowiedzi na dręczące Cię wątpliwości. Dlatego stwierdziłam, że warto napisać tekst o tym, jak zachęcić dziecko do rysowania. Szukając odpowiedzi na to, jak zachęcić dziecko do rysowania, natknęłam się na identyczne pytanie na popularnym forum internetowym. Niestety, podczas gdy mniej niż połowa zawierała użyteczne informacje, większość odpowiedzi była atakami na matkę, że ta na siłę próbuje wychować artystę, chce móc się chwalić dzieckiem; było też sporo wypowiedzi w stylu „moje dziecko nie lubiło rysować, a potem pisało najlepiej w klasie”. No po prostu świetne rady 😉
Jak zachęcić dziecko do rysowania
A teraz, tak konkretnie, co zrobiłam, żeby moje dziecko bardziej polubiło rysowanie:
Oczekiwałam mniej – w tym samym wieku Krzyś uwielbiał bawić się ciastoliną (dlatego właśnie nie martwiłam się tak o rozwój jego motoryki małej). Byłam przyzwyczajona do tego, że daję mu ciastolinę i… wychodzę. Na godzinę. Czasem na dwie. Latem stawiałam mu stoliczek w zacienionej części ogrodu tak, żeby dobrze widzieć go z kuchennego okna i oddawałam się porządkom i gotowaniu (Boże, jak ja miałam wtedy czysto). Dlatego uważałam, że sprawa z rysowaniem powinna wyglądać podobnie – dam mu kartkę i kredki, a on zajmie się nimi na co najmniej kilkadziesiąt minut. Szybko odkryłam , że jeżeli chcę, żeby rysował, muszę usiąść obok i cieszyć się z każdego sukcesu, nawet jeżeli rysowanie nie potrwa dłużej niż 5 minut.
Kupiłam lepsze kredki. Początkowo wydawało mi się, że dla takiego maluszka wystarczą obojętnie jakie, tanie kredki. W końcu to tylko małe dziecko. Okazało się jednak, że byłam w błędzie. Tanie kredki to niska jakość, czyli słabe kolory i łamiące się grafity. Malowanie tanimi kredkami jest o wiele trudniejsze.
Zrozumiałam, że dziecięce kolorowanki są nudne. To zazwyczaj proste wzory z dużymi elementami do kolorowania. Pokrycie takiej dużej przestrzeni było dla mojego dziecka i trudne, i nudne. Kiedy Krzyś miał już koło 4 lat podrzuciłam mu po prostu kolorowanki dla dorosłych: mają mniejsze przestrzenie i zabawa nimi jest ciekawsza. Przy mniejszych dzieciach można zdecydować się na kolorowanki mniejszych rozmiarów (np. A5 zamiast A4).
Podrzuciłam mu też inne media: przede wszystkim farby. Pomalowanie nimi nawet dużych powierzchni jest znacznie szybsze. Poza zwykłymi farbami wybrałam też farby w sztyfcie, które są jeszcze łatwiejsze w użyciu. Podobnie jak z jakością kredek, pamiętajcie że warto też postarać się o w miarę dobre pędzelki. Kupienie zestawu kilku kształtów i rozmiarów zaowocowało pierwszym kolorowym obrazkiem.
Myślę, że dla mojego dziecka najbardziej frustrujące było to, że chciało narysować coś ładnego, ale nie bardzo potrafiło. Nieco przypadkowym rozwiązaniem okazały się szablony, które mąż kupił w Lidlu. Te lidlowe właśnie najbardziej się u nas sprawdziły – mają proste, dość duże kształty, a Krzysiowi największą frajdę sprawiało odrysowywanie ich cienkopisami, a później wypełnianie kredkami. Początkowo nie było mu łatwo jedną ręką trzymać szablonu nieruchomo,a drugą rysować, ale znaleźliśmy na to sposób: wystarczyło przykleić szablon do kartki za pomocą taśmy. Gdy po przerwie Krzyś sięgnął do szablonów po raz kolejny taśma okazała się już zbędna.
Sama zaczęłam uczyć się rysować. Jakiś czas temu postanowiłam nauczyć się rysować, a w ciąży miałam na to trochę czasu i mam nadzieję, że będę mogła jeszcze do tego hobby kiedyś wrócić. Jak to pomogło dziecku? Po pierwsze, dzieci uwielbiają naśladować dorosłych, więc kiedy ja zajmowałam się rysowaniem, dzieci też naturalnie sięgnęły po kartki i kredki.
Ale co ważniejsze, przez te kilka tygodni dowiedziałam się więcej o rysowaniu więcej dzięki czytaniu blogów tematycznych niż przez całą moją naukę szkolną. Np. że rysowanie z wyobraźni jest niezwykle trudne. Sprawdź na sobie – czy łatwiej będzie Ci narysować jakiegoś wymyślonego psa, czy może przerysować rysunek wykonany przez kogoś innego? Zapewniam Cię, że ta druga opcja okaże się łatwiejsza. Ja z mojego dzieciństwa pamiętam takie poradniki, które choć niby skierowane do dzieci, w rzeczywistości pisane były jak do artystów, a przynajmniej do osób posiadających już sporą wiedzę i umiejętności. Dziś jest inaczej i w Internecie można znaleźć całe mnóstwo łatwych poradników. Ja lubię te:
- Rysuj z myszką w paski – dla najmłodszych dzieci,
- Rysuj z Tadziem – na YouTube, przez LulekTV,
- Naukarysowania.com – sporo rysunków dla dzieci i dorosłych, poradnik krok po kroku,
- Mamarak.pl – tutaj również znajdziecie proste instrukcje krok po kroku jak narysować różne zwierzęta i inne przedmioty. W linku akurat zwierzęta leśne.
Większość poradników dla dorosłych uczy, by przy robieniu szkicu robić sobie kropki czy kreseczki, które wyznaczą najważniejsze punkty rysunku. Np. jeśli chcesz narysować statek to nie rysujesz od razu pokładu, ale wyznaczasz jego początek i koniec za pomocą kropek. Tak jest znacznie łatwiej. Przy bardziej skomplikowanych rysunkach właśnie w ten sposób pomagam mojemu dziecku i na bieżąco wyznaczam mu takie punkty do połączenia.
No i na koniec najważniejsze: czasem trzeba poczekać na odpowiedni moment. Mam wrażenie, że zainteresowanie rysowaniem kończy się u Krzysia wtedy, kiedy osiągnie już wszystko co jest dla niego możliwe na danym etapie. Jeżeli więc po kilku dniach lub tygodniach intensywnego rysowania całkowicie je porzuca, to niem martwię się tym. Za jakiś czas spróbuję znowu go zachęcić.
Jestem bardzo ciekawa, jak u Was wygląda ta kwestia. Czy wasze dzieci chętnie sięgają po kredki, a może w ogóle nie lubią takiej formy aktywności. Zastanawiam się też, czy płeć w tym kontekście ma znaczenie?
Będzie mi też bardzo miło, jeżeli dacie znać w komentarzach, czy jakieś z podanych przeze mnie sposobów sprawdziły się tak ze u Was.
jak zrobicie to w trójke czyli Ty maz i dziecko to sie uda. Dzieci ciesza sie jak oboje rodzicow poswieca mu czas.
Mnóstwo interesujących pomysłów. Mnie się wydaje, że najważniejsze jest modelowanie, czyli dawanie przykładu. Ale nie mam pewności, że musza to być rodzice. U nas jest to na przykłąd babcia:)
Genialny wpis! Nie wiedziałam, że są farby w sztyfcie.
Hej. Super porady. Sama podpowiadam na moim blogu jak kreatywnie bawić się z dzieckiem, jak rozwija się chwyt i rysunek dziecka. Ciekawe, kreatywne sposoby to połowa sukcesu druga połowa to pozytywne nastawienie dziecka, chęć nauki poprzez zabawę, odpowiednie możliwości i odpowiedni czas! Jeszcze niejedno razem „zmalujecie”:)