Wygladaja obłędnie i są naprawdę smaczne. Szczerze mówiąc nie spodziewalam się, że szpinakowe muffiny będą aż tak smaczne. 

Ponoć to „ciasto jak mech” jest ostatnio przebojem kulinarnej blogosfery. Ja znalazłam je na blogu Agusiowe Gotowanie (oryginalny przepis tutaj) i od razu wiedziałam, że muszę je zrobić. Oczywiście wprowadziłam szereg zmian – zrezygnowalam z kremu ze śmietany kremówki, a zwykła mąkę zastąpiłam razową. To w końcu blog dietetyczny.

Składniki:

• pęczek świeżego szpinaku,
• 3 jajka całe,
• 3/4 szklanki cukru (przyznaję, że musiałam użyć białego, ale lepiej sprawdzi się cukier trzcinowy),
• 1/2 szklanki oleju rzepakowego,
• 1/2 szklanki zwykłej mąki pszennej,
• 1 1/2 szklanki mąki pszennej razowej,
• 3 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia,
• sok z połówki cytryny i otarta skórka z całej cytryny,
• do przybrania: odrobina białego budyniu, skórka pomarańczowa (lub owoce, np. pokrojone truskawki, pestki granatu itp.).

Przygotowanie:

1. Biorę szpinak i odcinam łodyżki od liści. Łodygi wyrzucam, liście bardzo dokładnie myję i odciskam nadmiar wody. Wsadzam do miksera i miksuję na dość gładką masę – nie musi być jednolita, kilka nieco większych kawałków może pozostać.
2. W innym naczyniu ubijam całe jajka z cukrem, następnie stopniowo dodaję olej i dalej ubijam. Dodaję do posiekanego szpinaku, nastepnie stopniowo dodaję mąkę i proszek do pieczenia. Na końcu dodaję sok i skórkę ze sparzonej wcześniej cytryny.
3. Na blasze rozstawiam 16 silikonowych pojemników na babeczki, które dodatkowo wypełniam papierowymi papilotami. Nakładam ciasto i wstawiam do piekarnika rozgrzanego na 190ºC na około 30 minut. Piekę do suchego patyczka. Mówiąc szczerze, chyba jeszcze żadne ciasto nie wyrosło mi tak idealnie.
4. Babeczki nadaja się już do jedzenia, ale można jeszcze dodatkowo je ozdobić, żeby bardziej przypominały leśny mech. Odcinam górę babeczki, smaruję łyżką budyniu i kruszę odcięte wcześniej ciasto na górze. Dodatkowo posypuję kilkoma kawałkami skórki pomarańczowej.