Jestem bardzo zadowolona z tego dania. Nie tylko po raz pierwszy w życiu piekłam pasztet warzywny (czy w ogóle jakikolwiek pasztet), ale na dodatek sama wymyśliłam ten przepis. Fajnie sprawdza się w roli np. kolacji na ciepło lub zdrowej przekąski w ciągu dnia.
Przygotowanie pasztetu nie jest bardzo czasochłonne – szczególnie jeżeli tak jak ja zetrzecie wszystkie warzywa w mikserze. Do przygotowania pasztetu przyda się też blender.
Składniki:
- połowa brukwi (ok. 300 g),
- połowa dużego selera,
- 1 spora marchew lub dwie małe,
- 3/4 szklanki surowej kaszy jaglanej,
- trochę świeżej natki pietruszki,
- 1/2 szklanki oleju,
- 1 jajko,
- przyprawy: sól, pieprz świeżo mielony, papryka.
Przygotowanie:
- Zaczynam od ugotowania kaszy jaglanej, zgodnie z instrukcję na opakowaniu (pomijam tylko solenie wody, na koniec posolę cały pasztet), czyli wrzucam przepłukaną kaszę do 1,5 szklanki wrzącej wody i gotuję na małym ogniu pod przykryciem aż cała woda się wchłonie. Zostawiam do wystygnięcia.
- Obieram warzywa. Pora przekrawam na pół i kroję ostrym nożem w cienkie pióra, marchewkę i brukiew trę na tarce o dużych oczkach. Przenoszę wszystko do dużej miski, dodaję olej, jajko i zblendowaną kaszę jaglaną. Ważne jest, by wszystko bardzo dokładnie wymieszać, tak żeby masa stała się możliwie najbardziej jednolita. Na koniec dodaję przyprawy oraz posiekaną świeżą pietruszkę.
- Przekładam pasztet warzywny do formy – dół wyściełałam papierem do pieczenia, ale nie trzeba niczym smarować blachy. Pasztet jest dość tłusty dzięki olejowi, więc nie będzie przywierał. Wstawiam do piekarnika rozgrzanego na 190º C na około 40 minut, na koniec włączam jeszcze na kilka minut grzanie z góry, by całość ładnie się przyrumieniła (używam piekarnika gazowego, jeżeli macie elektryczny od razu nastawcie na grzanie z góry i z dołu i pilnujcie czasu – wasz pasztet może być gotowy szybciej).
Pasztet najlepiej smakuje na ciepło – na zimno wydaje się nieco tłusty. Można podgrzać go w piekarniku albo mikrofalówce lub po prostu zjeść cały od razu ;). Połączenie brukwi z porem i marchewką okazało się bardzo fajne i przez chwilę zastanawiałam się nawet, czy nie zostawić ich samych jako surówki do obiadu. Zdecydowałam się jednak na pasztet i nie żałuję.
Bingo! jutro robię! Dzięki!
super, miło mi to słyszeć