22kilo

Tygodniowy eksperyment bezglutenowy

Tygodniowy eksperyment bezglutenowy

Możliwość komentowania Tygodniowy eksperyment bezglutenowy została wyłączona

Gluten – czarny charakter dzisiejszej nauki o żywieniu. Zawarty w zbożach jest trudny do wyeliminowania z diety, a może powodować poważne dolegliwości u osób, które nie potrafią dobrze go trafić. Tych zaś może być znacznie więcej, niż sądzimy. Ostatnio sporo się mówi o glutenie i jego braku tolerancji wśród niektórych osób – około 1% populacji. Coraz więcej ludzi przechodzi na dietę bezglutenową twierdząc, że unikając tego składnika czuje się lepiej, odżywia zdrowiej itd. Czy warto zrezygnować z glutenu, a może to kolejna bezsensowna moda? Postanowiłam przekonać się na własnej skórze.

Gluten – co to takiego?

Gluten to inaczej mieszanina białek roślinnych i występuje w zbożach: pszenicy, życie, jęczmieniu (zdania co do jego obecności w owsie są podzielone, obecnie zaleca się unikanie produktów owsianych w czasie stosowania diety bezglutenowej). To właśnie dzięki glutenowi ciasto ma odpowiednią, ciągliwą konsystencję oraz pięknie wyrasta w czasie pieczenia (to pewnie też dlatego chleb bezglutenowy smakuje tak jak smakuje).

Niestety, gluten nie tylko nadaje smaku naszym wypiekom, ale powoduje również różne schorzenia. Możemy wyróżnić trzy główne:

  • celiakia – jest chorobą genetyczną. Dla osób, które na nią chorują (około 1% populacji) gluten jest toksyczny i uszkadza kosmki jelita cienkiego, czyli mówiąc prościej, sprawia że organizm nie potrafi wchłaniać substancji odżywczych z jedzenia dostarczanego do organizmu. Choroba ta może uaktywnić się w każdym wieku i obecnie najczęściej diagnozowana jest u osób w wieku 30 – 50 lat. Często zaczyna być zauważana po jakiejś ważnej dla organizmu zmianie, jak np.: ciąża, poważna operacja, silna infekcja itp. Jedynym sposobem walczenia z celiaką jest przejście na dietę bezglutenową już do końca życia.
  • alergia na gluten – to osobne schorzenie, czesto jednak mylone z celiakią. Gluten jest silnym alergenem – najsilniejszym po mleku krowim -a alergia na niego często pojawia się w okresie dziecięcym. Na szczęście większość dzieci wyrasta z niej z czasem. Alergia może być rozpoznawalna od razu po spożyciu potraw zawierających gluten, jak i dzień lub dwa później.
  • nadwrażliwość na gluten – wyodrębniania jest od niedawna jako trzecie schorzenie związane z glutenem. Osoby cierpiące na to schorzenie nie są ani uczulone, ani nie chorują na celiakię, jednak gluten im po prostu szkodzi – powoduje ból brzucha, wysypkę, ból głowy, poczucie zmęczenia, bóle kończyn, a nawet opuchnięcie języka.

Najłatwiejszym sposobem na sprawdzenie, czy mamy problem z tolerancją glutenu jest pozbycie się go z diety na jakiś czas (np. na tydzień) i sprawdzenie, czy dzięki temu czujemy się lepiej.

Moje 7 dni bez glutenu

Dlatego właśnie postanowiłam sobie (razem z mężem) zrobić taki glutenowy detoks. A nuż okaże się, że któreś z nas należy do nie tak małej grupy osób nieświadomych swoich problemów z tolerancją glutenu (zdradzę – nie, nie należymy do tego grona). Poza tym, mimo że staram się, by każdy przygotowywany przeze mnie posiłek był zdrowy, to zauważyłam, że moje gotowanie stało się monotonne, proste, pełne pieczywa, po które najłatwiej sięgnąć na śniadanie, drugie śniadanie, kolację…

Przed przystąpieniem do diety bezglutenowej musiałam trochę się podszkolić z teorii. Gluten zawierają zboża: pszenica i żyto oraz starsze odmiany jak np. orkisz. Co za tym idzie, oczywiście  glutenowe są też wszystkie „zwykłe” mąki, czyli także pieczywo i ciasta. Również kasze na bazie ziaren zbóż (pęczak, kuskus, manna itd.), makaron czy płatki zbożowe. Gluten będzie występować też w kawie zbożowej i piwie oraz alkoholach smakowych. Kolejne produkty są już nieco mniej oczywiste, ponieważ nie zawsze zdajemy sobie sprawę, że zawierają pszenicę – tak jest chociażby w przypadku większości rodzajów wędlin, które kupujemy w zwykłych sklepach (niestety, tutaj cena nie jest wyznacznikiem). Gotowy proszek do pieczenia, mieszanki przypraw – wszystko to może zawierać zboża, czyli także gluten. Nie pomyślałabym też, że gluten znajdę w zwykłym sosie sojowym. No i, niestety, w czekoladzie.

8592029677_134e01d5a6_z

Być może już niedługo tak będą wyglądały też sklefy w Polsce. Foto: flickr.com

Co zatem można jeść? Ziemniaki, ryż i kukurydzę oraz wszystko to, co zostało z nich zrobione, czyli np. mąki: ryżowa, kukurydziana i ziemniaczana. Dozwolona jest mąka gryczana oraz kasza gryczana i jaglana. Zwykły sos sojowy można zastąpić sosem sojowym Tamari. Na rynku jest też coraz więcej produktów oznaczonych znakiem przekreślonego kłosa, czyli bezglutenowych. W Gdyni można dostać takie nie tylko pieczywo, ale również np. wafelki do lodów. Bezglutenowcy stają się więc zauważalną grupą konsumencką.

Moje menu

W czasie naszego detoksu obiady właściwie jadaliśmy w niezmienionej formie – mięso, surówka, a do tego ryż, ziemniaki lub jedna z dozwolonych kasz. Problem pojawiał się przede wszystkim podczas śniadań, ponieważ tutaj zazwyczaj jadamy kanapki lub płatki owsiane. Niemożność zabrania kanapek do pracy sprawiała zaś, że mój mężczyzna niekiedy chodził głodny. Rozwiązaniem nie było kupno bezglutenowego chleba – zdecydowaliśmy się na jego zakup tylko 2 razy, ponieważ jest drogi (niewielki bochenek kupowałam za 6 – 7 zł, w zależności od piekarni), a ponadto – jak to określił mój mąż – „ten chleb to jakieś wióry. I na dodatek pachnie jak apteka!”.

jaglanka ze śliwkami

Pyszny pomysł na bezglutenowe śniadanie: kasza jaglana ze śliwkami

Oczywiście, nie ma problemu, z którym nie można sobie poradzić. Zamiast tego na śniadania jadaliśmy np. jaglankę na słodko ze śliwkami (przepis znajdziecie tutaj), płatki gryczane, a w weekend usmażyliśmy sobie naleśniki z mąki ryżowej (z przepisu na opakowaniu mąki). Były całkiem niezłe. Dzięki rezygnacji z pieczywa nie mieliśmy też problemu z kupnem wędliny, która – jak pisałam wyżej – często może zawierać gluten.

Drugim wyzwaniem była kwestia słodyczy. Oboje jesteśmy słodyczo-maniakami i niemal codziennie przygotowuję jakiś deser. Wiedziałam, że jeżeli nie będzie słodyczy, mój małżonek szybko wycofa się z diety. Na szczęście, wypieki bezglutenowe są ostatnio bardzo modne i łatwo znaleźć odpowiednie przepisy na blogach kulinarnych. Raz na deser przygotowałam nam kruche ciasteczka z mąki ryżowej, innym razem ciasto kukurydziano-kokosowe, skusiliśmy się także na ryż na mleku (przepis dostępny tutaj). Jeżeli chodzi o przekąski, kupiłam nam ryżowe i kukurydziane wafle.

Utrzymanie diety bezglutenowej w domu to jedna sprawa, ale problemem są wyjścia do rodziny i znajomych. W czasie detoksu „zaliczyliśmy” akurat wizyty u jednych i drugich rodziców oraz wieczorny wypad do znajomych. Z proszonymi obiadami nie było problemu – wystarczyło uprzedzić, żeby do obiadu były ziemniaki, a nie np. kluski. I tyle. Na deser była zaś galaretka (u teściów niestety było ciasto, co dla mojego męża oznaczało przedwczesną rezygnację z diety). Znajomych natomiast nie informowaliśmy o naszym eksperymencie, ale czekała na nas miła niespodzianka: tortille kukurydziane oraz grillowany kurczak z sosem orzechowym. Czyli przekąski bez glutenu. Małżonek zamiast na piwo zdecydował się zaś na drinka, tak więc nic nie zakłóciło diety.

Moje wrażenia

Tydzień to oczywiście zbyt mało, żeby wypowiadać się na temat diety bezglutenowej z pozycji eksperta. Chciałabym się jednak podzielić moimi przemyśleniami. Zacznę od pozytywów.

Po tygodniu bez glutenu czułam się lepiej – lekka, smukła, pełna energii. Schudłam kilogram, co wcale nie było moim celem (nie starałam się o to), a co ważniejsze, zauważyłam, że mój brzuch i uda wysmukliły się. Niemniej jednak nie mogę z całą pewnością stwierdzić, czy to zasługa wykluczenia glutenu, czy zrezygnowania np. z pszenicy. Efekty były jednak tak pozytywne, że postanowiłam, że w najbliższym czasie spróbuję zrobić podobny eksperyment, tym razem z dietą bez pszenicy. Kolejnym pozytywem jest to, że w czasie tego detoksu moje menu stało się zdecydowanie bardziej urozmaicone i zdrowe, pełne owoców i warzyw.

Z minusów należy na pewno wspomnieć o kwestii finansowej – dieta bezglutenowa jest droższa niż zwykła dieta, ponieważ często zmusza do kupowania produktów w wyższej cenie (np. chleba bezglutenowego zamiast zwykłego), ale także po prostu wyższej jakości (czyli wędliny z samego mięsa, bez żadnych wypełniaczy). Z drugiej strony, dieta ta zmusza także do jedzenie produktów wyższej jakości. Na pewno ciężko byłoby w przypadku spotkań rodzinnych – podejrzewam, że dla większości babć nadwrażliwość na gluten „to jakieś wymysły”. Przez ten tydzień trudniej było nam też się najeść, ale może to po prostu kwestia braku wprawy.

Podsumowując: nie było tak strasznie, jak myślałam. Wykluczenie produktów mącznych zmusiło nas do bardziej zdrowego odżywiania, co niestety było widoczne w naszym budżecie (chociaż czego nie robi się dla zdrowia i dobrego samopoczucia!). Glutenowy detoks podobał mi się i myślę, że warto choć raz sobie taki zafundować – chociażby po to, by sprawdzić, czy nadwrażliwość na gluten nie dotyczy także i nas.

Informacje na temat celiakii, alergii glutenowej i nadwrażliwości oraz produktach zawierających gluten i bezglutenowych czerpałam ze strony celiakia.pl.