22kilo

Powrót do formy – tydzień III

Powrót do formy – tydzień III

Możliwość komentowania Powrót do formy – tydzień III została wyłączona

Trzeci tydzień – można powiedzieć – obfitował dla mnie w sukcesy, głównie te mniejsze, ale jakże ważne. Wystarczyło kilka słonecznych i cieplejszych dni, by wszystko nabrało jakiś przyjemniejszych barw. 

Najbardziej cieszy mnie chyba najmniejszy sukces – spadek wagi o zaledwie pół kilo. Dlaczego? Bo teraz moja waga zaczyna się od cyfry 5, a nie jak dotychczas od szóstki. Tak więc ważę 59,5 kg, a co więcej: straciłam 3 cm w obwodzie talii, co wyraźnie widać. Dodatkowo, rozluźnione po cesarce mięśnie brzucha zaczynają wracać do dawniejszego wyglądu, chociaż martwiłam się, że w wyniku operacji już nigdy nie będą takie jak dawniej. Nawet nie macie pojęcia jak chętnie zrobiłabym kilka serii brzuszków, ale nic, trzeba czekać, aż rana całkowicie się zagoi.

Ostatni tydzień minął mi pod znakiem laktacji. Mleko jest wszędzie – na ubrankach maluszka, na ubraniach moich i męża, w dziecinnym łóżeczku i na naszym prześcieradle. Mały najchętniej wisiałby przez cały dzień uczepiony mojej piersi, co praktycznie uniemożliwia mi podjęcie jakichkolwiek czynności. Nigdy nie sądziłam, że słowo „śpi” stanie się najważniejszym w moim słowniku i że będzie przynosić mi aż tak ogromną ulgę. Ale problem laktacji ma też swoje dobre strony, mianowicie wymusza na mnie przestrzeganie dość restrykcyjnej diety, a słowo honoru potrzebuję tego, bo w okresie ciąży chętnie sobie folgowałam i teraz ciężko było mi się kontrolować. Tak więc teraz, poza domowym biszkoptem spożywanym w niezbyt wielkich ilościach, nie ma mowy o sięganiu po żadne słodycze.

Realizacja planów

W tym tygodniu dzięki pogodzie, a także lepszemu humorowi Krzysia, spacery stały się moją stałą aktywnością. Zazwyczaj udaje mi się wyjść na dwa 1,5 – 2 godzinne w ciągu dnia, a podczas każdego spalam od 300 do 400 kcal. Moja kondycja nie dorównuje jeszcze tej sprzed ciąży, ale każdego dnia widzę poprawę.

Udało mi się też zjadać więcej świeżych owoców, nie zapominam też o tłuszczach w diecie, czyli oliwie w sałatce lub maśle na kanapkach (coś, co było dla mnie nie do pomyślenia podczas diety redukcyjnej).

Co mogę poprawić

Nadal jem zdecydowanie za mało sałatek, a to potrójny błąd: po pierwsze, jem przez to mniej pełnych w witaminy i inne dobra świeżych warzyw, po drugie, sałatki to najprostszy sposób na dostarczenie tłuszczów do organizmu, a po trzecie – sałatki zastępuję zazwyczaj kanapkami lub bułkami. Pieczywo powinno występować w diecie, ale jednak w małych ilościach. No nic, pozostaje mi jedynie obiecać poprawę 😉

Postaram się też zamieszczać więcej przepisów na zdrowe dania dla matek karmiących mając nadzieję, że komuś się przydadzą.