22kilo

Koniec stycznia… Jak wasze postanowienia?

Koniec stycznia… Jak wasze postanowienia?

1 Comment

Kończy się pierwszy miesiąc nowego roku… jak tam Wasze postanowienia noworoczne? Pamiętacie jeszcze co sobie obiecywaliście w tym roku?We wpisie, który publikowałam na początku roku (znajdziecie go tutaj) sugerowałam, żebyście zapisali swoje postanowienia noworoczne i następnie co jakiś czas sprawdzali, jak Wam idzie ich wypełnianie. No cóż, na mojej liście jest kilka nieodhaczonych punktów, a na dodatek sam zeszyt gdzieś mi się zapodział… Chyba w następnym roku dopiszę na listę „nie gubić rzeczy”. Zgodnie z postanowieniami, więcej i lepiej planuję (choć pod tym względem czeka mnie jeszcze sporo pracy), bardziej też przykładam się do prowadzenia tego bloga – być może zauważyliście, że wpisy pojawiają się bardziej regularnie, a zdjęcia są nieco lepsze (przynajmniej większość). Muszę przyznać, że największy problem stanowi dla mnie znalezienie czasu na 20 minut ćwiczeń dwa razy w tygodniu. To niezbyt wygórowane postanowienie, a jednak udało mi się zrealizować je tylko raz, w pierwszym tygodniu stycznia. (nie liczę tutaj 3-godzinnych spacerów, które odbywam codziennie)

Nowe wyzwanie

Co zrobić z takim postanowieniem niezrealizowanym już na starcie? Oczywiście, najłatwiej byłoby całkowicie je porzucić, no bo skoro i tak nie wyszło… Ja jednak nie godzę się na taką porażkę. Po prostu zacznę od nowa.

Poza tym, postanowiłam postawić sobie swój nowy cel. Nazywam go „zgrabne uda i pośladki„. Nie zrozumcie mnie źle. Nie jestem gruba. Ba! Gdyby ktoś 3 lata temu powiedział mi, że będę wyglądała tak jak obecnie, pewnie nie uwierzyłabym. Ale, jak to się mówi, apetyt rośnie w miarę jedzenia i jeszcze mi mało. Wyglądam całkiem nieźle w moich nowych leginsach w rozmiarze S, ale nadal nie odważyłabym się wyjść latem na ulicę w spodenkach krótszych niż do kolan (a nie jest łatwo takie znaleźć, uwierzcie mi. W jedynych, które udało mi się kupić, wyglądam jak zaniedbana matka trójki dzieci, której przestało się chcieć starać). Dzięki karmieniu piersią udało mi się zachować spory biust, ale otoczony jest teraz chudą klatką piersiową, z której wystają żebra. Ręce również są chude, a nadgarstki na tyle drobne, że bez problemu mogę je objąć kciukiem i palcem wskazującym. Z brzucha jestem zadowolona, natomiast na udach i  pośladkach z żalem obserwuję odkładający siętluszcz. Wiem, że teraz jest najlepszy czas, by zająć się na poważnie ćwiczeniami, bo sama dieta więcej już nie pomoże. Koniec z wymówkami, że nie mogę ćwiczyć ze względu na karmienie piersią czy cesarskie cięcie! Wiem, że inne kobiety wracały do ćwiczeń znacznie szybciej.

Żeby wyzwanie miało sens, musi mieć konkretną datę. 6 czerwca wydaje się być idealny – to będzie dokładnie rok od porodu, ponadto zgrabna pupa będzie idealnym prezentem na moje 29 urodziny. No i to będzie dopiero początek wakacji. Obiecuję tutaj, na piśmie, że opublikuję wtedy moje zdjęcie w krótki szortach – choćbym miała spalić się ze wstydu.

Jest cel, jest data, brakuje jeszcze drogi do celu. Na tym etapie ćwiczenie 2 razy w tygodniu to może być za mało. Dlatego postanowiłam ćwiczyć z Ewą Chodakowską – 3 razy w tygodniu po 40 minut. Podobno to niezbędne minimum, ale efekty mają być widoczne już za miesiąc. Zobaczymy…

A jak tam realizacja Waszych postanowień?

najnowszy najstarszy oceniany
Powiadom o
zazie
Gość

Postanowienia „niezrealizowane już na starcie” to moja specjalność, niestety 🙂 Ten rok miałam rozpocząć zwarta i gotowa, ale dopiero teraz zbieram się w sobie i wracam do odchudzania. Wszystkiego najlepszego i samych sukcesów! 🙂