Spotkania z rodziną i znajomymi to duże wyzwanie dla naszej diety. Nie dość, że stoły uginają się pod naszymi ulubionymi przysmakami, to jeszcze zawsze znajdzie się ktoś, kto poczęstuje nas słynnym „ale przecież specjalnie dla Ciebie upiekłam”.
Każda z nas chyba spotkała się w życiu z sytuacją, kiedy babcie, ciocie lub inni namolni członkowie rodziny namawiają nas gorąco do zjedzenia czegoś. Odnoszę często wrażenie, że odmowa działa na nie jak płachta na byka – „a więc nie chcesz? Jesteś pewna? Już ja Ci pokażę”. Zdarzały mi się spotkania, z których po prostu wychodziłam, bo od pewnego momentu nie można było już porozmawiać na żaden temat, a słowa „no ale to możesz zjeść” były powtarzane jak mantra.
No i kto tu jest niegrzeczny
Lubię wszelkie porady typu”odmawiaj grzecznie, ale stanowczo” – co to do diabła ma znaczyć? Dlaczego zresztą ja mam być grzeczna, gdy ktoś ewidentnie jest niegrzeczny w stosunku do mnie? Bo przecież zmuszanie kogoś, by zrobił coś, na co nie ma ochoty, jest wyjątkowo niegrzeczne. Nie zrozumcie mnie źle. Nie krzyczę na babcię, że ma się wypchać swoim ciastem, po prostu od pewnego momentu przestaję się odzywać, ewentualnie – wychodzę pod innym pozorem. Ale nie dajcie się też przekonać ani wejść sobie na głowę. Jesteście dorosłe i nikt nie może zmuszać was do jedzenia. Poniżej prezentuję listę moich sposobów na radzenie sobie z niereformowalnymi ciotkami, babciami itp.
Znajdź sprzymierzeńca – poszukaj osoby, która Ci pomoże. To zaskakujące – Ty możesz powiedzieć 20 razy, że nie masz na coś ochoty i nie odnieść żadnego skutku. Jednak gdy tylko ktoś odezwie się w Twoim imieniu, zazwyczaj działa za pierwszym razem. Gdy jesteśmy u rodziny męża i ja nie mogę czegoś zjeść (lub nie mam na coś ochoty), a moje odpowiedzi są jak grochem o ścianę, Mąż kategorycznym głosem oświadcza, że mam zostać zostawiona w spokoju. Działa. Ostatnio podobnie w mojej obronie odezwał się mój tata – podziałało jeszcze lepiej.
Powiedz, żeby następnym razem przygotowali coś, co możesz jeść – w moim przypadku właściwie cała najbliższa rodzina wiedziała, że jestem na diecie: efekty chudnięcia było widać naprawdę szybko, więc wszyscy pytali mnie wprost, czy jestem na diecie. Jednak mimo tej wiedzy, nikt nigdy nie pofatygował się, żeby na stole postawić miskę z owocami czy podać mi odtłuszczony jogurt – a każdemu, kto by się zapytał, na pewno podsunęłabym taki pomysł. Następny razem, gdy ktoś będzie Cię namawiał do jedzenia, możesz powiedzieć, że za ciasto dziękujesz i żeby następnym razem przygotowali coś dietetycznego, skoro już nie mogą przeżyć tego, że nic nie jesz.
„Nie złamię diety, by sprawić Ci frajdę” – to zazwyczaj stosuję dopiero, gdy już jestem naprawdę zdenerwowana i gdy żadne inne sposoby nie działają.
Jeżeli idziecie do kogoś w odwiedziny uprzedźcie go, że jesteście na diecie. W przeciwnym razie rzeczywiście możecie wyjść na niegrzeczne, jeżeli nie skosztujecie czegoś, co ktoś przygotowywał przez kilka godzin. Zawsze możecie zaproponować, że przyniesiecie ze sobą coś niskokalorycznego albo przynajmniej zabierzcie na wizytę odtłuszczony jogurt. W ten sposób zyskacie wymówkę – przecież po jogurcie jesteście już najedzone i nawet gdybyście chciały, to nie dacie rady wcisnąć dodatkowego kawałka ciasta.
Łeh, sranie w banie… ja tam nigdy niczego nie odmawiam w gości. Moja ewentualna ‚dieta’ (okeej, nie znam czegoś takiego jak ‚dieta odchudzająca’) schodzi zawsze na dalszy – nieistotny – plan, gdy jestem z wizytą u rodziny, czy znajomych, i zasiadamy do wspólnego stołu. To czas, w którym nie zamierzam zaprzątać sobie głowy czymś takim, jak nadprogramowe kalorie. To czas, w którym spędzam miły czas z bliskimi, czas, z którym wiązać się będą moje najmilsze wspomnienia, a częścią tychże – bardzo istotną – jest również podany mi poczęstunek. Nie ten, który ja sobie zażyczę, że ma mi zostać podany, bo… Czytaj więcej »
Co innego jak lubisz sobie podjeść i sprawia ci to przyjemność, ba, wręcz pasuje Ci taka wymówka, że nie możesz odmówić. Gorzej jak nagle przy stole okazuje się, że nie ma innego tematu tylko namawianie Ciebie do zjedzenia jeszcze jednego kotleta, ogóreczka, grzybka, tortu, itp…..
Ja nie jestem na diecie ale doprowadza mnie to do szału. Mogę zjeść określoną ilość rzeczy i w pewnym momencie żołądek mówi dość. Czy mam się pochorować? Wyjść wcześniej z imprezy z powodu bólu brzucha? O to chodzi?
Jak zobaczyłam zdjęcie tych ciasteczek to już się ucieszyłam, że jakimś cudem można zrobić dietetyczne ciasteczka z takim kremem i grubą warstwą czekolady 🙂
no niestety 🙂
Kiedy zapraszam gości, pytam o alergie, diety i tym podobne. Ale strasznie mnie wkurza, gdy ja cały dzień spędzę w kuchni, a ktoś przychodzi i mówi, że nie będzie jadł. Skoro powiedziałam, co wyląduje na stole, i ktoś wyraził chęć odwiedzin, to niech nie wybrzydza. Wydaje mi się, że są takie sytuacje, kiedy wypada po prostu zjeść – nie mówię, że od razu trzeba sprzątnąć pół stołu, ale spróbować chociaż trochę, z grzeczności. Gospodarz często poświęca dużo czasu, energii i funduszy, i jest mu po prostu przykro, gdy goście nie jedzą. Sama, idąc w gości jem, co mi podadzą. Spróbuję,… Czytaj więcej »
Tak jak pisałam, niegrzecznie jest przyjąć zaproszenie na kolację, a potem nic nie jeść. Pisząc ten artykuł nie mam na myśli super ważnych uroczystości, jak chociażby Wigilia. Chodzi mi raczej o skromniejsze spotkania, które odbywają się co najmniej raz w tygodniu – gdybym na każdym łamała dietę, to nie wiele by z niej zostało 😉 U mnie przejście na dietę nie było kwestią „wyglądową” – gdy zaczynałam się odchudzać, byłam na progu otyłości, to była więc w dużej mierze kwestia zdrowia. Wobec tego namawianie mnie, żebym zjadła coś całkowicie spoza diety było – nie przymierzając- jak ja bym zmuszała kogoś… Czytaj więcej »
Zgadzam się – zdrowie jest najważniejsze 🙂 W tym wypadku można to porównać do alergii pokarmowej – jeśli na przykład jesteś uczulony na laktozę, to zjedzenie sernika skończy się bolesnym problemem. Nie powinno się więc takiej osoby namawiać. Miałam na myśli osoby, które odchudzają się dla wyglądu (lub samego odchudzania, znam też takich), przychodzą na obiad i na wszystko kręcą nosem. Denerwuje mnie to i uważam to za bardzo niegrzeczne.