22kilo

Gang świeżaków – darmowy prezent czy maskotka za 2.400 zł?

Gang świeżaków – darmowy prezent czy maskotka za 2.400 zł?

Możliwość komentowania Gang świeżaków – darmowy prezent czy maskotka za 2.400 zł? została wyłączona

W Biedronce trwa nowa akcja lojalnościowa. Jej zasady są proste: przy okazji codziennych zakupów zbierasz punkty, które wymieniasz później na darmowe zabawki: Gang Świeżaków. No właśnie, ale czy one naprawdę są darmowe?

Powiem Wam dwie rzeczy: po pierwsze, uważam, że cała ta akcja jest trochę chamska, jak zresztą wszystkie akcje lojalnościowe: bo dlaczego właściwie mam być lojalna wobec sklepu-giganta? Po drugie: tak, zbieram te głupie naklejki ;).

Tym, którzy się nie orientują, wytłumaczę: żeby otrzymać jedną z ośmiu pluszowych zabawek z serii Gang Świeżaków należy zebrać 60 punktów. Punkty zbieramy za zakupy: za każde wydane 40 zł dostajemy jeden punkt. Prosta matematyka: 60 punktów x 40 zł = 2.400 zł i dostajemy zabawkę „za darmo”. W praktyce możemy jednak dostać trzy punkty za jedne zakupy o wartości 40 zł: jeden dodatkowy punkt za posiadanie zarejestrowanej karty Biedronka oraz jeden za to, że wśród naszych zakupów znalazło się dowolne warzywo lub owoc (w końcu akcja ma promować właśnie takie świeże produkty). Dzięki temu 60 punktów dostaniemy po wydaniu 600 zł. Biedronka jest dla mnie właściwie jedynym sklepem w okolicy, kupuję tam nie tylko pieluchy (których paczka kosztuje 30 zł, więc to już praktycznie załatwia kwestię wydania 40 zł), jedzenie, ale także kosmetyki, a ostatnio nawet książki. To naprawdę jest jedyny sklep w okolicy, nie licząc kiepskiej piekarni i drogiego mięsnego. Ot, uroki życia na przedmieściach.

pluszaki-rzad

Ktoś mógłby powiedzieć, że nie ma nic złego w tej akcji. Intencje Biedronki są czyste – programem lojalnościowym po prostu nakłaniają klientów, żeby kupowali w ich sklepie, zamiast np. w Lidlu. Jednocześnie lekko namawiają nas do tego, by wydawać więcej (40 zł lub wielokrotność) i by sięgać po ich warzywa i owoce, które – powiedzmy to sobie szczerze – nie są najwyższej jakości. Dlaczego więc ta akcja niezbyt mi się podoba?

Sprytna akcja Biedronki

Na początku akcji postanowiłam sobie (i sumiennie się tego trzymam), że nie będę kupować specjalnie żadnych niepotrzebnych rzeczy, żeby tylko dostać punkty. Co ciekawe, teraz gdy zwracam na to uwagę, okazuje się, że moje zakupy opiewają zazwyczaj na kwotę 36 – 38 złotych, ewentualnie np. 72 – 75 zł. Aż szkoda rezygnować z punktów, nie? Mimo że wiem, że to nie zbieg okoliczności tylko efekt wnikliwych analiz speców od marketingu, zawsze trochę mi szkoda czegoś nie dokupić. Na szczęście, mam silne zasady i jestem nieugięta. Poza tym, przy kasie nie dokupię już niczego wartościowego, bo batoników (a one głównie znajdują się przy kasie) z zasady nie kupuję.

Ale ja mogę pozwolić sobie na to, by zbierać punkty na zasadzie „jak się uda to fajnie, jak nie – to trudno”, bo mój synek ma 16 miesięcy i nie rozumie o co w tym chodzi. Natomiast już wiele razy współczułam rodzicom, którzy już na wejściu do sklepu słyszą: „Mamo, ja chcę świeżaka. Ja je KOCHAM!”. Albo „Mamo, weźmy to, za to są dodatkowe punkty!”.

Zresztą skierowanie akcji do dzieci to znakomity pomysł, choć podejrzewam, że kolejna akcja (bo podejrzewam, że będzie, po co w innym wypadku byłyby karty?), będzie dotyczyć dorosłych. Gang Świeżaków idealnie wpisuje się w modne dzisiaj zdrowe odżywianie – szczególnie jeżeli chodzi o żywienie dzieci. Jeżeli wejdziecie na biedronkową stronę poświęconą Gangowi, to dowiecie się, że każda z maskotek-owoców ma nie tylko imię, ale specjalny zestaw cech i zabawny opis. Np. umiejętnością Gruszki Tosi jest logiczne myślenie, a Pomidor Tomek ” wspomaga pozostałych członków Gangu Świeżaków w walce z wolnymi rodnikami”. Na stronie można też pograć w proste gry z członkami Gangu w roli głównej, wydrukować kolorowanki dla dzieci, a nawet dowiedzieć się, jak zrobić brokuła z papieru i wełnianych pomponów czy wydrukować i wyciąć maski poszczególnych warzyw. Ot, takie standardowe kreatywne zabawy dla dzieci, które jeszcze bardziej wzmacniają chęć posiadania pluszaka.

Niecne zamiary

Nie chodzi o to, że Biedronka swoim programem lojalnościowym chce przyciągnąć do siebie klientów. To całkowicie zrozumiałe, w końcu gdybym sama prowadziła sklep, to też wolałabym, żeby klienci kupowali u mnie, a nie u konkurencji. O co więc się „czepiam”? Przede wszystkim nie lubię plagiatu, a Biedronka totalnie zwaliła tą akcję od portugalskiego… Lidla. No może nie zwaliła, ale ponoć wykupiła prawa. To i tak jest nieco dziwne, przynajmniej w moim odczuciu, ale nieistotne.

gang-ifo

Po drugie, Biedronka nie jest do końca szczera, czy jak teraz się to modnie mówi – transparentna. Bo oprócz tego, że dostajemy punkty za zakupy, kartę i kupno świeżych warzyw i owoców, to możemy zgarnąć też dodatkowe punkty za produkty specjalne. Ich aktualna lista jest dostępna na stronie Biedronki (tutaj) i przyznam, że dopiero tutaj doczytałam, że aby faktycznie dostać ten punkt, trzeba tych specjalnych produktów kupić za minimum 10 zł. Czyli nie dostaniecie punktu za kabanosy za ponad 3 zł, jeżeli nie kupić ich kilku opakowań. Ot, taka mała niespodzianka przy kasie.

Po trzecie, Gang Świeżaków nie jest za darmo i nie chodzi tutaj o pieniądze wydawane na zakupach. Żeby aktywować swoją kartę należy podać swoje dane osobowe, chociażby adres e-mail. Może jestem nieco przewrażliwiona na tym punkcie, ponieważ właśnie czytam powieść, w której kwestia manipulowania danymi osobowymi jest głównym wątkiem, ale nie podoba mi się, że MUSZĘ podać mój prywatny numer czy adres mailowy wielkiej sieci sklepów.

Dobre jest to, że pluszaki można kupić także za gotówkę: za 49.99 lub za 19.99, jeżeli uzbieraliście 30 naklejek, czyli połowę. Myślę, że ta druga opcja jest fajna, jeśli macie np. dwójkę dzieci i nie podejrzewacie, że uzbieracie 120 naklejek. Gang Świeżaków może stać się też dobrą okazją do tego, by uczyć dzieci nie tylko zasad zdrowego odżywiania, ale również tego, że sieci takie jak Biedronka chcą zarabiać pieniądze, a nie obdarowywać swoich klientów i że nie ma nic za darmo.