22kilo

Domowy proszek do prania. Przepis. Czy naprawdę działa?

Domowy proszek do prania. Przepis. Czy naprawdę działa?

5 komentarzy

Bycie eko staje się dla mnie coraz ważniejsze. I choć nadal mogę sobie jeszcze wiele zarzucić, to udało mi się wprowadzić w domu sporo ekologicznych nawyków. Jednym z nich jest pranie w domowym proszku, który robię z 3 składników. I nie wrócę już do proszku sprzedawanego w sklepie.

Przemysł tekstylny jest obecnie jednym z najbardziej zanieczyszczających środowisko. Tak zresztą chyba było zawsze, jednak teraz przeniósł się do Azji, co Europejczykom pozwoliło na odżegnanie się od niego grubą kreską. Nie dość, że sama produkcja tanich ubrań i ich nadmierna konsumpcja jest nieekologiczna, dochodzi do tego jeszcze problem prania. Sztuczne tkaniny zawierają w sobie mikro kawałki plastiku, które z naszych pralek, przez ścieki, lądują w morzu. Co więcej, skład samych proszków i płynów do prania zanieczyszcza morze, jeziora i rzeki. To stąd plaga sinic każdego lata w polskich zbiornikach wodnych. Słyszałam też kiedyś w programie Katarzyny Bosackiej „Co nas truje?”, że najgorsze są płyny do prania, bowiem plastik z opakowania rozpuszcza się w płynie i jeszcze dodatkowo zanieczyszcza wodę. Nie mówiąc już o tym, że po takim opakowaniu pozostaje zwykły śmieć.

I wtedy właśnie coś mnie tknęło. Zaczęłam się zastanawiać: dlaczego właściwie kupuję płyn do prania zamiast proszku? Autentycznie, nawet nie wiem, czy jest jakaś różnica w cenie. Albo jakości. Płynu używało się u mnie w domu, więc przejęłam ten zwyczaj po wyprowadzce. Z domu pamiętam, że opakowanie z proszkiem było takie mało estetyczne, ale z drugiej strony nalewanie płynu z dużego opakowania jest cholernie niewygodne.

Domowy proszek do prania – jak działa? czy pachnie? i przede wszystkim – czy skutecznie pierze?

Te pytania są bardzo na miejscu, ponieważ zrobienie domowego proszku do prania wymaga zakupu kilku składników, których nie dostaniecie w pobliskim sklepie. Ja po przejrzeniu kilku przepisów w internecie zdecydowałam się na opcję boraks, wodorowęglan sodu i zwykłe szare mydło. Dwa pierwsze składniki musiałam zamówić w internecie. Zrobienie więc domowego proszku będzie od was wymagało zainwestowania odrobiny czasu i pieniędzy, ale szybko przekonacie się, że warto.

Przede wszystkim: domowy proszek do prania pierze tak samo jak ten ze sklepu. Serio, nie widzę żadnej różnicy. Przy pierwszym praniu wydawało mi się, że ubrania nie najładniej pachną, ale wystarczyło umyć pralkę, żeby pozbyć się takiego zapachu. Pewnie był już tam wcześniej, tylko „kwiatowa łąka” czy inne perfumy skutecznie go maskowały. Ubrania są wyprane, są mniej sztywne niż po praniu w sklepowym proszku, no i nie mają zapachu. Plamy „nie do zejścia” jak z czekolady nadal się nie spierają, a takie zwykłe, codzienne zabrudzenia schodzą normalnie.

Przeczytaj też: Żyj i nie śmieć innym.

Mam wrażenie, że ubrania z naklejkami niszczą się szybciej niż wcześniej. Ale ogólnie staram się po prostu nie kupować takich ciuszków, choć przy dzieciach nie zawsze jest to łatwe. Czasem też zamawiam ubrania z internetu i wtedy po prostu nie widzę, że kolorowa wstawka to w rzeczywistości plastikowa naklejka.

Dodatkowym plusem jest lepsza kondycja skóry wszystkich członków rodziny, choć wcześniej nie powiedziałabym, że ktokolwiek z nas miał z tym problemy. Bardzo też podoba mi się to, że nie potrzebuję kilku różnych proszków. Wszystko piorę w tym samym proszku, bez rozróżnienia na białe, kolorowe, wełniane, czarne itd. Kiedy już zużyję do końca płyn do prania czarnego i białego, odzyskam mnóstwo miejsca w mojej łazienkowej szafce. Z płynu do płukania zrezygnowałam już dawno i nie tęsknię za nim.

Przepis na domowy proszek do prania

Do mojego proszku używam trzech składników:

  • boraks dziesięciowodny,
  • węglan sodu bezwonny,
  • zwykłe szare mydło,
  • opcjonalnie: kilka kropel naturalnego olejku zapachowego.

Szare mydło trę na tarce o drobnych oczkach – jeśli kiedyś uda mi się gdzieś namierzyć płatki mydlane, spróbuję je wykorzystać. Składniki mieszam w proporcji 1:1:1, czyli wszystkiego daję po równo, przy czym chodzi mi o objętość, nie o wagę. Dla przykładu: daję po jednej szklance wszystkich składników, nie po 100 gram.

Dokładnie wymieszany proszek przekładam do słoika. Do prania daję 2 łyżeczki.

Specjalnie nie poruszyłam tu aspektu ceny. Koszt poszczególnych składników w różnych drogeriach internetowych jest bardzo różny i zazwyczaj tam, gdzie można kupić taniej boraks, droższy jest węglan sodu albo na odwrót. Zamawianie z dwóch miejsc też się nie opłaca ze względu na cenę przesyłki. Taki proszek jest natomiast bardzo wydajny.

foto:

Obraz Jill Wellington z Pixabay

najnowszy najstarszy oceniany
Powiadom o
Żaneta
Gość

Na pewno warto choć nie wiem, czy mi uda mi się zmobilizować, aby przygotowywać własny proszek do prania…

Maria Tamara
Gość

Tak mi chodzi po głowie, aby zrobić kiedyś taki proszek do prania, może uda się w najbliższym czasie. Dzięki temu i mój dom stałby się trochę bardziej ekologiczny 🙂

Paradoksalna
Gość

Ostatnio bardziej zwracam uwagę na ekologię. Ale zmobilizowanie się do zrobienia swojego proszku jeszcze daleko przede mną. Fajnie ze znalazłaś taki sposób 😉